Zbornik «Našaj Niwy» (1912)/2/Leśnikowa pasada

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Raby Michaś Krečka, što byŭ za sudździu Leśnikowa pasada
Паэма
Аўтар: Якуб Колас
1912 год
Herkules i sielanin
Іншыя публікацыі гэтага твора: Новая зямля (Колас).

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Leśnikowa pasada.

(Adrywak raskaza «Nowaja ziemla»).

Moj rodny kut! jak ty mnie miły!
Zabyć ciabie nie maju siły.
Nie raz, utomleny darohaj
Žyćciom wiasny majej ubohaj
K tabie ja ŭ dumkach zaletaju
I tam dušoj adpačywaju.
O, jak by ja chacieŭ spačatku
Darohu žyćcia paparadku
Prajsci ješče raz, azirnucca,
Sabrać z daroh kamieńni tyje,
Sto hubiać siły maładyje,
K wiaśnie-b majej chacieŭ wiarnucca!
Wiesna, wiesna! nie dla mianie ty:
Nie ja, taboju abahrety,
Prychod twoj radasny spatkaju;
Ciabie na wiek, wiesna, chawaju.
Nazad nia prydzie chwała taja,
Što z bystraj rečkaj upływaje.
Nie raz jana, zrabiŭšyś paraj,
Na kryllach sonca zojdzie chmaraj
Dy znoŭ daždžom na rečku zydzie
Abo na doł spadzie ŭ tumanach;
Nichto z hranic swaich nia wyjdzie,
Z zakonoŭ, Boham napisanych,
Ale chto nam jaje pakaže?
Na doł wadoj ci śnieham laže?..
Nia wierniešsia, jak chwala taja
Kamnie, wiesna ty maładaja!
Ot jak ciapier, pieredamnoju
Ustaje kutoček toj pryhože,
Krynički wuzieńkaje łože
I jołka ŭ pary z chwainoju,
Abniaŭšyś ciesna nad wadoju,
Jak maładyje ŭ čas kachańnia
Ŭ apośni wiečer razstawańnia.
I baču les ja kala chaty,
Dzie kaliś wiesieło dzieŭčaty
Spiewali pieśni družnym choram
Z rabot idučy pozna boram.
Niaślisia zyki piesień zdolnych,
Ŭ lasoch raz-po-raz adbiwaliś;
Im ŭsiudy ŭzhorki adklikaliś
I čułaś radasć ŭ pieśniach wolnych.
A chwoi, jołki wiekawyje,
Pad zyki piesień maładyje,
Maŭčkom stajali ŭ sumnaj dumie,
I ŭ ich cichusieniečkim šumie
Niasłoś wiačornaje maleńnie
Ŭ haru, światoje addaleńnie.
Kala pasady laśnikowaj
Ciahnuŭsia zhrabnaju padkowaj
Stary, wysoki les cianisty.
Tut wierch asiny kruhlalisty
Spletaŭsia z chwojami, z dubami,
A jołki chmurnymi kryžami
Wysoka ŭ niebi wydzielaliś
I sumna z chwojami šeptaliś.
Zaŭsiody smutnyje, jak ŭdowy,
Jany najbolš adny stajali,
I tak markotna pazirali
Ich zadumiennyje hałowy.
Les nastupaŭ i razstupaŭsia,
Łužkom zialonym razrywaŭsia,
A dzie pryhožyje zahiby
Tak miła jšli kala sialiby,
Što prosta-b imi lubawaŭsia.
U nizie kustoŭnik razsciłaŭsia,
Dy husta z lesam jon spletaŭsia.
Hladziš, bywała, i zdajecca,
Što skroź halin ścianu žywuju,
Skroź hetu tkanku maładuju,
Ni myš, ni ptaška nie prabjecca.
Ciekła tut z lesu niewialička
Trawoj zarosšaja krynička,
Abodwy bierehi katoraj
Łaźniak, alešnik abstupali,
A ŭ ich ciańku bruiliś chwali
I ŭ łuh čuć značnaju razoraj
Spakojna tak jšli miž čarotoŭ,
Rabili mnoha zawarotoŭ,
Až poki ŭ Nioman nie ŭciekali.
Zialony łuh, jak skinuć wokam,
Abrusam pyšnym i šyrokim
Ad chaty zaraz pačynaŭsia
I ŭ šyr i ŭ doŭž jon razscilaŭsia
Dy jšoŭ kwiacistaj raŭninoju
Z wysokaj miakkaju trawoju
I źjaŭ na soncy ŭ pieraliwach
Pryhožych krasak. Jak na niwach
Žyta-zbažynka lohka hnucca
I ludziam radasna smiajucca
Swaim pryjatnym dziŭnym śpiewam
Pad lohkim wietryka pawiewam,
Tak hnucca, hojdajucca trawy,
Jak projmie wietryk ich łaskawy,
I pojduć hradki trawianyje
S pryjatnym pacham čeradoju;
Zašepčuć kraski miž saboju,
Jak by dzieŭčatki maładyje,
Ech, łuh šyroki! Jak žywy, ty,
Łučami soniejka zality,
Staiš ŭ mianie piered wačyma.
Ty mił i smucien, jak radzima,
Jak naša cichaja staronka,
Dzie smahi siniaja pialonka
U paŭdniowy čas dymkom zwisaje
I dal zadumaj spawiwaje.
Choć ja niawolej ciažka złučen
I z rodnyni biereham razłučen,
Ale dušoj ja ažywaju,
Jak wokam myśli aziraju
Ciabie, moj łuh i biereh rodny,
Dzie ljecca Nioman srebrawodny,
Dzie duby družnaj čeradoju
Stajać mahuča nad wadoju
Daŭniejšych spraŭ wartaŭnikami
I zjajuć hrozna džerełami.
I tolki tut, pad ich čarodkaj,
Ŭ piatroŭki, dobraju pahodkaj,
Kaśboj utomleny, spačynieš
I dumki kłopatu pakinieš,
Zasnuňšy krepka i sałodka.
Tut tak cianista i prywolna!
A ptaški hołasna i zdolna
Ščabiečuć ŭ kuścikach, śpiewajuć,
Swaich, znać, dzietak zabaŭlajuć.
A na duboch, jak šapki tyje,
Čarniejuć hniezdy buslanyje.
Busły klakočuć: busleniaty
Piščać žałobna, jak ščeniaty,
Nasy wysoka zakidajuć
I s piskam lestački čekajuć.
Ŭ druhich hniezdach, dzie maładyje
Busły ŭžo trochi akryjajuć,
Jany ŭžo krylla raspraŭlajuć
I siłu probujuć. Druhije,
Ješče dužejšyje, ŭźletajuć
Na kolki łokcieŭ nad hniezdami
I nieukludnymi nahami
Niezhrabna ozduch zahrebajuć.
A ŭ padsusiedziach z busłami
Tut wierabji, špaki wiaducca,
Kłapotna ščebiet, pieśni ljucca
I moŭknuć pozna wiečerami.
Ŭ duboch kryčać siwowaronki,
I swist nad łuham rezki, zwonki,
Karšun markotna tak raniaje
I smutak ŭ dušu zakidaje…
Ech, łuh šyroki! Jak žywy, ty
Trawoj murožnaju zakryty,
Staiš, zialony, predamnoju
I zjaješ sumnaju krasoju!
Jak dźwie stareńkije kabietki,
K katorym starasć ŭ nieŭzamietki
Padkraŭšyś złodziejem sredź nočy,
Jak smačny son zmykaje wočy,
Krasu i krepasć zabiraje
I ŭsiu ich žywasć wykradaje
Dy kinie ich adnych, stareńkich,
Adnych, jak piorst i čuć žywieńkich
I niepatrebnych ŭžo nikomu
Na ciahasć žyćciu maładomu,
Tak kala chaty u sadočku,
Schiliŭšyś cichieńka ŭ kutočku,
Stajali wierby dźwie staryje.
A nawakoła maładyje
Dziareŭcy pyšna razrastaliś
I zhodna z wietrykam šeptaliś.
Hallo spuściŭšy nad parkanam,
Rasła tut hruška s tonkim stanam,
A ŭzdoŭž parkana pyšnym wałam
Stajaŭ wišniak husty pryŭdały.
Sadok byŭ, praŭda, nie wialički:
Dźwie wierbiny, dy try dzički
Dy miž wierb lipka zielenaja,
Jak by ich ŭnučka maładaja…
Na pryhumienni, poruč z sadam,
Pawieć z humnom stajała radam,
A pad pawietkaj ŭsie pryłady:
Wazok, kalosy, panarady,
Staryje sani, wosi, koły
I wulloŭ niekolki na pčoły,
Ješče nia skončenych; sudzinka,
Stary caberek, poŭwaśminka
I rozny chłam i łom walaŭsia,
Ad sonca, doždžyka chawaŭsia.
Patrebny rečy, jość wiadoma.
Humience, krytaje sałomaj,
Ad doŭhich časoŭ pasiwieło.
Sałoma kudłami wisieła;
Jaje wiatry tut pazdzirali,
A trochi chłopcy paściahali,
Na strechu łaziačy, bywała,
Zabawa heta ich zajmała.
A pad ščytom na pawucini
Ržany kałosik-siracina
U zacišku lohańka hajdaŭsia;
Z jakich jon časoŭ tam trymaŭsia,
To Boh jaho Swiaty ŭžo znaje.
Budoŭla, horš ješče staraja,
Z hniłoj wahnuŭšajsia strachoju,
Stajaŭ chlawiec, jak raz naproci
I čuć lipieŭ, jak by na płoci
Harščok, razbity kačarhoju.
Stary, patočeny čerwiami,
Na bok pachileny wietrami,
Hladzieŭ chleŭ hety staryčynaj,
Pachiłaj dolej žebračynaj.
A z boku, ŭ poli, nidaloka
Stajaŭ pryhrebnik adzinoka,
Pachiłkam, horkim siratoju,
Ŭ ziamlu upioršysia strachoju.
Ŭ hłybi dwara stajała chata
I wyhladała zuchawata
Pamiž zapuščenaj budowy,
Jak by šlachcianka zasciankowa,
Što ŭ dzień swiaty kala kaścioła,
Cuć-čuć padniaŭšy kraj padoła,
Tak wažna chodzić s parasonam,
Spadnicaj wiercić, jak wietrahonam,
Z darožek pył, piasok zhaniaje
I chłopcam ŭ wočy zaziraje…
Za chataj pole pačynałoś,
Dzie žyto choraše hajdałoś,
I ros awios, jačmień i hrečka…
Było prytulnaje hniazdziečka!
Moj rodny kut, łuhi, krynica!
Ciapier dla was ja čužanica.
Toj samy les, zahony tyje,
Dy ludzi tam žywuć čužyje…
Mnie dušu smutak napaŭniaje,
Što ŭ prošłasć kanuli hadočki,
Maje ščasliwyje dzianiočki,
Prajšła, wiesna ty załataja!

Jakub Kołas.

22/VI-3/VII
1911 h.
Minski astroh.